Archiwum 20 października 2006


paź 20 2006 Listy... do przyjaciół
Komentarze: 7

Drogi Panie Boże!

 

 

            Już naprawdę nie mam, z kim rozmawiać, więc musze z Tobą, nie chcę żebyś brał to za jakąś obrazę czy coś. W końcu jesteś Bogiem, a człowieka stworzyłeś na swoje, podobieństwo, więc rozmawiając z ludźmi to tak jakbym rozmawiała z Tobą? Więc otwierając się przed nimi tak jakbym przed Tobą się otworzyła? Nie rozumiem Cię, może dlatego, że jesteś mężczyzną… znaczy Bóg – rodzaj męskoosobowy….mężczyzn nie da się zrozumieć! Zapewne znasz tą historie bardzo dokładnie, byłeś w końcu jej naocznym świadkiem.

            Zimny kwietniowy poranek, wszystko zasnute mgłą… wychodzę z domu wiedząc ze wrócę do niego dopiero na następny dzień i że nie będę spała całą noc. Zawołałam go… przesiedzieliśmy dobę na fotelu a potem ruszyliśmy w tany… Znaczy poszliśmy na ta głupią dyskotekę, której jak wiesz nie wspominam najlepiej może z racji tego, że dostałam na niej wpierdol. Oj przepraszam… nie powinnam się do Ciebie tak odnosić. Cholera! Więc oddając się nałogowi i piwu, zatraciłam się do reszty. W sumie zgubiłam się w nim… i teraz błądzę po jego organizmie jak wirus jakiś, pieprzony czy coś! Jak zaraza, jak ktoś kto ciężkie choroby roznosi, osoba której nikt nie chce… DOBRA KONIEC!

             W dupach się wszystkim poprzewracało!! Mnie najbardziej… nigdy nie byłam zabawna, kiedy rozdawałeś tą cechę charakteru ja stałam w kolejce po naiwność…. I wrażliwość… to przez ciebie ciągle płaczę…

Kiedy mnie znowu odwiedzisz?
Naśka
PS. Kierując się racjonalizmem i zdrowym rozsądkiem , którego u mnie tak brak mogę stwierdzić, że wszystko jest możliwe... A skoro wszystko jest możliwe i skoro jak to mówiła Oskarowi p. Róża mogę codziennie prosić Cię o jedną malutką przysługę. Proszę Cię by Fryderyk Nietzsche został wokalistą METALIKI  dziękuje.

 



Witaj…
Drogi przyjacielu…

 

Proszę – wróć…
Naśka

 

nasia1990 : :