Komentarze: 6
Ponura i pusta sala... szpitalna, na szafce leży notes a przy oknie stoi człowiek, którego zauważa sie po głębszym przyjrzeniu się pokojowi. Po niebieskiej koszulce nocnej i chudych nogach można poznać, że to młoda dziewczyna, blond włosy opadają jej na ramiona, a niebieskie oczy jakby schowane za gęstą grzywką patrzą bezwładnie na brzozy rosnące w szpitalnym parku. Coraz to głośniej słyszy kroki, potem już tylko czuje oddech na swoich plecach, odwróca sie pomału i odrazu spuszcza głowę... jakby bała sie osoby która stoi już teraz przed nią. Kilkusekundowa cisza ciągnie się w nieskończoność, słyszy tylko mocne uderzenia raz jego raz swojego serca. On delikatnie chwyta ją za brodę i podnosi jej głowę do góry. Zamyka oczy... boi sie na niego spojrzeć, chce uciekać ale nogi wrosły jej w ziemie, otwiera usta... ale nic nie potrafi powiedzieć. Czuje że on sie uśmiecha. Nagle słyszy Bardzo dużo można zauważyć, gdy się patrzy. Otwiera oczy widzi jego twarz teraz tak wyraźnie jak nigdy, odsuwa się o krok i siada na swym szpitalnym łóżku. Po co tu przyszedłeś? pyta po chwili. Uśmiech znika z jego twarzy a źrenice gwałtownie sie zmniejszają... cała promienność odeszła w cień i sala znowu wydaje sie ponura i pusta. Bo ja kocham Ciebie odpowiada chłopak a do jego oczu napływają łzy. Dziewczyna wstaje podchodzi do okna i z nów patrzy na brzozy, maleńkie dziecko bawi sie ze swoją ciężarną mamusią w chowanego, a starszy pan w pasiastej piżamie karmi gołębie i wróble. Dziewczyna nie czuje nawet, ze słone łzy po policzkach spływają jej do ust. Odwraca sie do niego i krzyczy: TY NIE MOŻESZ MNIE KOCHAĆ! Chłopak bezwstydnie zaczyna płakać. Podchodzi do niej łapie ją za ręce i przyciąga do siebie. Nic nie mówiąc przytula...Dziewczyna nie opiera się, ukrywa twarz w dłoniach i szlocha. On w końcu mówi: Dlaczego uważasz że nie mogę Cię kochać? Czy jestem inny od wszystkich, czy jestem gorszy czy może ja nie zasługuje miłość? Dziewczyna nagle pada na ziemie... chłopak wzywa lekarza i zostaje wyproszony z sali. Czeka chwile przy drzwiach jej pokoju, lecz pielęgniarka każe mu wracać do domu. Gdy przychodzi rano w ręku trzymając bukiet fiołków jej ulubionych kwiatów, jej już nie ma. Łóżko starannie zasłane, pokój szary i ponury... a na szafce dalej ten sam dziennik. Patrzy na okładkę... tytuł Cierpienie wycięte z szarego skrawka papieru... otwiera notes, przegląda strony zatrzymuje się na dwóch ostatnich które są jeszcze wilgotne od jej łez. Czyta...
"Ty nie możesz mnie kochać...nie możesz...mnie kochać... tak mocno jak ja kocham Ciebie" reszta jest zamazana tak ze nie da się rozszyfrować. Patrzy na następną stronę- cała biała na dole tylko drobnymi literami Poleciałam w niebo niczym ptak, zobaczę jak wygląda z góry świat... ale wróce... bo nie mam tam tyle miejsca ile w Twoim sercu. Kocham Cię... i dziękuje za fiołki które mi dzisiaj przyniosłeś...
Teraz kiedy odwiedza jej grób, codziennie przynosząc fiołki patrzy w wygrawerowany napis w marmurze miłość nie umiera... umierają tylko bliskie nam osoby i myśli o błękitnych oczach... kochając je mocniej... i mocniej