Archiwum listopad 2005


lis 28 2005 Dla Oli
Komentarze: 7

Była jasnooką blondynką, niska, nigdy nie podobała się chłopakom. On ją zauważył, spotykali się często. Chodzili razem na spacery po parku. Przy nim czuła się bezpieczna. Aż w końcu go pokochała. Uczucie spadło na nią niczym grom z jasnego nieba. Od momentu gdy się poznali... nic nie było tak jak dawniej. Jednak patrzyła na niego i milczała, czuła coś pięknego, ale nie miała odwagi by o tym mówić. Nie chciała wypowiedzieć tych słów, które mogłyby wszystko zmienić. Kochała go, ale nie potrafiła mu wyznacz uczucia.Po srogiej zimie przyszła wiosna, na drzewach jabłoni kwitły piękne białe kwiaty... delikatny wiaterek zapowiadał cos szczególnego. Spotkali się w parku na ławeczce pod wierzbą…ona wierząca w bezgraniczną miłość, która wypełniała jej serce... zamknięta we własnym świecie, który dzięki niemu odnalazła i on. Wszystko było idealne, oni sami byli idealni. Stali w tym parku milcząc przez chwile chwycili się za ręce... serca biły im coraz mocnej...

Czuła, że zaraz wydarzy się coś ważnego, co na zawsze zmieni jej życie.

Wiedziała, że jej ukochany czuje to samo co ona może powie to właśnie teraz?

Nie umiała już czekać a on przedłużał tą chwile, gdy chciała się odezwać delikatnym ruchem ręki położył jej palec na ustach i szepnął „cii…”. Ona wewnątrz wrzała. Była już na tyle dorosła by związać z nim się na zawsze ale i na tyle młoda by wyznać mu swoje uczucie. W końcu zaczął mówić, ręce mu drżały a głos zapadał się w gardle. „Kochana… wiem, że to co za chwilę powiem na zawsze zmieni nasze życie” jej serce biło tak mocno, że bała się żeby nie wyrwało się z piersi. On ciągną dalej „spotykamy się już od dłuższego czasu i chciałbym żeby tak było dalej jednak… czas na jakieś zmiany w moim życiu”. Dziewczyna rzuciła mu się na szyję, pocałowała w policzek i uniesiona emocją powiedziała: „Też cię kocham”. On odepchnął ją… i odparł:

„Dostałem pracę w Ameryce, świetnie płatną, wyprowadzam się”. Popatrzyła na niego ze łzami w oczach, odwróciła się i uciekła. Przepłakała nie jedną noc a on… więcej się do niej nie odezwał. 

nasia1990 : :
lis 23 2005 Mój najpiękniejszy dzień w życiu....
Komentarze: 1

Praca nie na temat :)

Czuje, że mój najpiękniejszy dzień w życiu bedzie właśnie dniem dzisiejszym... co przyniesie zobaczymy może Ciebie?

Każdy dzień może być najpiękniejszy.... tylko trzeba umieć go przeżyć....

nasia1990 : :
lis 06 2005 „Ludzie (?), Ludziom zgotowali ten...
Komentarze: 17

Dlaczego znak zapytania? Skąd on się tam wziął? Ja go tam wkleiłam przy przepisywaniu słów Zofii Nałkowskiej. Nałkowska ukazuje wielkie zdziwienie zinterpretowałabym to tak: „JAK TO?! LUDZIE LUDZIOM!?” Jednak nie stąd mój znaczek. Ja po prostu nie wiem czy nazistów można nazwać ludźmi. Nawet zwierze zabija tylko wtedy gdy jest głodne. Człowiek zabija dla zabawy? Więc czy można nazwać go człowiekiem skoro upada tak nisko?  „Ludzie??? (…)”

Dlaczego taki temat? W piątek byłam w Oświęcimiu. Po obejrzeniu filmu… bałam się przejść przez bramę zatytułowaną wielkim kłamstwem „Arbeit macht frei” bo w Auschwitz praca służyła zagładzie - stąd hasło: "Vernichtung durch Arbeit" (Zagłada przez pracę). Nie chciałam tego oglądać… i tak szczerze gdy przekroczyłam tzw. „próg” chciałam by mnie ktoś przytulił… popatrzyłam na ziemie… kamienista… gdzie niegdzie ostre kamienie jednak większość wdeptanych w glebę przez zwiedzających (jak to nazwałam w moim wierszu) „Muzeum ludzkiego cierpienia”. Pomyślałam. Kiedyś ludzie szli tą drogą… praktycznie nadzy.. zupełnie na boso. A ostre kamienie raniły im stopy. Teraz ja tędy idę w wygodnych butach… nie było wesoło. Jednak to co zrobiło na mnie największe wrażenie, większe od ściany śmierci, od krematorium z komorom gazową…to coś co dotyczyło dzieci, nie ich buciki, nie ich maleńkie ubranka… nie mysi warkoczyk opisany przez Tadeusza Różewicza. Ich twarze uwiecznione na fotografiach… ich twarzyczki ze łzami w oczach… one się po prostu bały… Stąd powstał wiersz…

 

„Dzieci w Auschwitz”

 

Kolorowe kredki… teraz czarno białe,

Niegdyś kolorowy świat… teraz jego odcień zbladł.

Nie ma zabaw, w dzień i w nocy

Nie ma ubrań nie ma koców…

Jest ból, głód, cierpienie…

Jest strach…

Zapomnienie….

Nie ma radosnych buzi

Nie ma wesołych przyśpiewek

Nie ma miłości matczynej

Jest straszne zawodzenie

Włosy po drodze zgubione …

Imiona na numery zmienione,

Ciała i dusze… małe

Dzieci-

Oświęcim ich życie całe?

Ze łzami w oczach…

Czekają na odrodzenie

Na nowy świat…

Na… marzeń spełnienie….

 

I gdy oglądałam te zdjęcia (jak ktoś chce mogę je wysłać na gg) . Podszedł człowiek… mężczyzna po 20… który bardzo delektował się… bułką! Było to dla mnie szokujące! JAK MOŻNA JEŚĆ w miejscu gdzie tysiące ludzi zginęło z głodu?! A tak naprawdę liczba zabitych sięgnęła prawie 1,1 mln osób, a przywiezionych 1,3 mln. Co do pana jedzącego na tak wielkim cmentarzysku… właśnie dla niego powstał ten wiersz:

Oświęcim”

 

Duchy zbłąkane szukają siebie,

Swych ubrań i butów by mogły się odziać.

Ciała spalone znikły gdzieś w glebie.

Nic nie zostało po nich w krematoriach.

 

Gdy w muzeum ludzkiego cierpienia…

Dusze, wirują wciąż wokół Ciebie,

Ty powinieneś współczuciem je ogrzać.

Nakarmić, miłością, szacunkiem…nie chlebem.

Podzielić ból, los ich uszanować.

Znaleźć choć krztę rozsądku w sobie!

 

A nie, na wielkim cmentarzysku,

Cierpienia ludzkiego w każdej dobie,

Piknik, zabawę i żarty wielkie

Jakby nic się nie stało…urządzać sobie!

 

 

 

Tyle….

 

 

nasia1990 : :