Komentarze: 6
Lubiłam z nim tam chodzić. Zawsze, gdy wracaliśmy do domu pachniał lasem, a ja jesienią wyciągałam mu liście z włosów. Latem robiliśmy pikniki a zimą chodziliśmy na sanki i narty. Dużo czasu spędzaliśmy razem. Lubiłam patrzyć mu w oczy… często tak mam, że jak patrzę w oczy jakiemuś chłopakowi… oblewam się rumieńcem i kieruję wzrok w inną stronę. W jego oczach widziałam tyle miłości, zrozumienia i ciepła…,że aż to pokochałam.
Łukasz nie był zwykłym chłopakiem był inny niż wszyscy. Wyglądał inaczej i był inny…
Lecz chciał nam zaimponować. Dostał od ojca motor. Nie miał karty, więc musiał jeździć w tych miejscach gdzie nikt nie patrzy. Zadzwonił domofon. Wyszłam, do okna i zobaczyłam blondyna w bramie wyjściowej. Lekki wiosenny wietrzyk rozwiewał mu włosy. Mimo iż to był marzec było ciepło. Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z domu mówiąc ,, Babciu idę z Łukaszem do lasu.” Okazało się jednak ze nie idę… tylko jadę. Stanęliśmy na polanie, mała zieloniutka trawka łamała się pod ciężarem naszych stóp… udeptaliśmy polanę… Łukasz, powiedział wtedy… ,,chcę tylko byś była szczęśliwa”. Odpowiedziałam ,, spróbuję”. Wsiedliśmy na motor i zjechaliśmy w dół. Pierwszy zakręt był niebezpieczny ale Łukasz ,,wziął” go bez problemu… Niestety drugi był dla niego śmiertelny. Wjechaliśmy w drzewo, siedziałam na tylnim siedzeniu… spadłam. On najpierw uderzył głową o krawężnik a potem spadł na niego motor. Wszędzie było pełno krwi… popatrzyłam mu w oczy… nie były już takie piękne… oprócz miłości był w nich ból i cierpienie… zamknął je. Teraz co rok patrzę na jego oczy… wygrawerowane w marmurze… kładąc na grobie białą frezję i gałązkę jodły… żeby zawsze pachniał lasem….